Śpiew Demona - Rozdział 2

Rozdział 2

    Przyglądałem się mężczyźnie przez jakiś czas i muszę przyznać że jest on bardzo przystojny. Miał czarne włosy sięgające mu do ramion, delikatne rysy twarzy oraz intensywnie srebrne oczy. Widać było, że jest umięśniony, a ubrania, które miał na sobie, tylko podkreślały jego masywną posturę.
  - Masz jakieś imię? - Nie odpowiedziałem. Nie miałem zamiaru rozmawiać z tym człowiekiem. Zerknąłem na niego kątem oka po czym wzdrygnąłem się lekko widząc jego chłodny wzrok. Chyba go zdenerwowałem... Pewnie nie lubi się powtarzać albo być ignorowanym. Otworzyłem usta aby coś powiedzieć kiedy ten złapał mnie za obrożę i przyciągnął do siebie.
 - Nie lubię się powtarzać… - No… To już zdążyłem zauważyć sherloku… - Lepiej dla ciebie abyś mnie nie drażnił… - Szepnął mi chłodno do ucha po czym puścił moją obrożę, a ja upadłem na podłogę.
 - Więc..? Jak masz na imię? - Mruknął jakby od niechcenia. Nie chciałem mu odpowiadać jednak musiałem to zrobić dla własnego dobra.
 - Ian… - Powiedziałem cicho, a ten uśmiechnął się lekko.
 - W takim razie Ian… Od teraz jestem twoim panem i gdy do mnie mówisz masz zawsze kończyć zdanie słowem “panie”... Musisz się też mnie słuchać inaczej będziesz ukarany... Zrozumiałeś…? - Powiedział spokojnie uważnie się mi przyglądając, a ja cicho przytaknąłem. Odwróciłem wzrok nie chcąc na niego patrzeć jednak po chwili poczułem jak łapie mnie za ramię i przyciąga do siebie.
 - Pytałem się ciebie… Zrozumiałeś..? - Warknął, a ja poczułem jak przechodzą po moim ciele zimne dreszcze.
 - T-tak… - Powiedziałem cicho jednak widząc jego wzrok od razu się poprawiłem. - Tak panie… - Widać chyba mu się to spodobało bo już nie wyglądał tak przerażająco. Puścił moje ramię, które tak swoją drogą mnie bolało. W pewnym momencie poczułem jak powóz ruszył. Mój “pan” nie wydawał się taki zły jeżeli spełniało się jego rozkazy, jednak ja bardzo nie lubię gdy mi się rozkazuje więc pewnie oberwę nie raz. Tak czy siak na pewno prędzej czy później ucieknę. Nie mam zamiaru zostać pupilkiem tego nędznego człowieka do końca swojego życia.
 - Panie… - Nie mogę przeboleć tego że nazywam go panem. To takie upokarzające. - ...czy mogę wiedzieć jak masz na imię? - Spytałem cicho. Mimo wszystko byłem ciekaw jak ten drań ma na imię.
- Ta wiedza na razie nie jest ci do niczego potrzebna... Nie będziesz mógł się zwracać do mnie po imieniu... Jak będziesz grzeczny to może je poznasz... - Mruknął cicho uważnie mi się przyglądając.      Przez całą drogę czułem na sobie jego wzrok przez co cały czas byłem spięty. Kareta zatrzymał się po dość długiej podróży. W tym czasie zdążyło mi wrócić czucie, chociaż od czasu do czasu czułem drętwienie w rękach lub w nogach. Drzwi powozu otworzyły się. Czarnowłosy wstał i wyszedł z powozu, a mnie wyciągnął jakiś dryblas. Szarpnąłem się chcąc wykorzystać okazję i uciec jednak facet trzymał mnie tak mocno, że aż w pewnym momencie zaczęło mnie boleć ramię. Chcąc nie chcąc poszedłem, a raczej zostałem zaciągnięty, do posiadłości mojego pana. Rozglądałem się chcąc zapamiętać drogę ucieczki, choć wątpiłem, że uda mi się to zapamiętać i uciec z tego labiryntu. Weszliśmy chyba do sypialni czarnowłosego gdyż owe pomieszczenie było ogromne oraz pięknie wystrojone. Rozglądałem się po owym pokoju kiedy w rogu sypialni zauważyłem dość dużą klatkę. Nawet nie zauważyłem gdy zostałem do niej wepchnięty i zamknięty. Warknąłem niezadowolony próbując z niej wyjść jednak się nie dało.
 - Zostaniesz w niej dopóki cię nie wytresuję… - Powiedział spokojnie czarnowłosy i usiadł sobie na fotelu. Dryblas za to wyszedł z sypialni i zamknął drzwi. Zostałem sam na sam z moim panem. Czułem się jak zwierze w klatce, a do tego mężczyzna cały czas mi się przyglądał i nawet nie wiedziałem dlaczego. Wątpię aby pierwszy raz zobaczył demona, a do tego wyglądałem w miarę normalnie więc nie widziałem w sobie nic takiego interesującego... Coś w spojrzeniu tego człowieka sprawiało że czułem na całym swoim ciele dreszcze, a do tego coś mnie do niego przyciągało ale nie wiedziałem co takiego.
   Po niedługim czasie czarnowłosy wstał i podszedł do klatki, w której się znajdowałem, a następnie ukucnął. Odwróciłem się do niego tyłem nie chcąc na niego patrzeć, jednak kiedy poczułem jak ten dotyka moich włosów warknąłem cicho. Odwróciłem się szybko i podrapałem go w dłoń swoimi pazurami. Zrobiłem to instynktownie więc nie mogłem temu zapobiec, do tego facet mnie przestraszył. Widząc jego wściekły wzrok wiedziałem już że zrobiłem coś bardzo złego i niewybaczalnego. Odsunąłem się na drugi koniec klatki patrząc wściekle na mężczyznę jednak wiedziałem że tak naprawdę się go bałem. Trząsłem się ze strachu jednak nie chciałem mu tego pokazywać.
 - Chciałem dać ci dzisiaj spokój abyś mógł sobie poukładać w główce, że teraz jesteś moim niewolnikiem, jednak widzę że muszę od razu zacząć tresurę… - Powiedział chłodno, a mnie przeszył dreszcz. Wypowiedział jakieś zaklęcie, a wokół mnie pojawiła się jasno różowa mgła, która po chwili zniknęła. Na razie nic się nie działo jednak po dłuższym czasie poczułem jak zaczyna robić mi się gorąco i duszno. Było to troszkę dziwne, ponieważ nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego i nie wiedziałem o co chodzi.
 - C-co ty mi zrobiłeś..? - Spytałem troszkę zdezorientowany. Moje ciało przeszywał co jakiś czas delikatny dreszcz, który z czasem przybierał na sile.
 - Zaraz się dowiesz… Będę musiał wbić ci do tej główki abyś pamiętał o tym, że masz się zwracać do mnie z szacunkiem... Miłej zabawy… - Powiedział spokojnie z tajemniczym uśmieszkiem na ustach. Po niedługim czasie leżałem zwinięty w kłębek. Drżałem z podniecenia i nawet nie wiedziałem dlaczego. Pewnie ten drań użył na mnie zaklęcia, który działa jak afrodyzjak. Spojrzałem na niego wrogo po czym skuliłem się bardziej chcąc się jakoś uspokoić. Ten bydlak siedział sobie na fotelu i obserwował mnie gdy ja cierpiałem. Widać było gołym okiem że dobrze się bawi widząc jak ja się męczę...
Ubrania, które miałem na sobie, zaczęły mnie drażnić. Przy każdym ruchu ocierały się o moją wrażliwą skórę, przez co przechodził przez moje ciało przyjemny dreszcz. To było nie do zniesienia... Chcę aby mnie dotknął... Nie wytrzymam... To jest za silne... Pragnę jego dotyku... NIE! Nie chcę aby ten drań mnie dotykał!
   Czułem wzrok czarnowłosego na sobie i założę się, że jeszcze się przy tym uśmiecha, świetnie się przy tym bawiąc. Zapewne czekał aż pęknę i będę go błagał aby mnie dotknął, albo zrobił coś aby te tortury się wreszcie skończyły… Nie poddam się tak łatwo… Może mam tylko osiemnaście lat ale mam swoją godność i nie poddam się bez walki!

Mam nadzieję że spodoba Wam się kolejny rozdział. Bardzo proszę o komentarze gdyż one mnie motywują i wiem wtedy że ktoś czyta to co napisałem~ ^^
^